"Czasem kiedy masz wszystkiego dość... spoglądasz w gwiazdy... i one zawsze tam są..."
Mushishi

28 stycznia 2018

Polskie wydawnictwa vs fandom + podsumowanie stycznia

Polskie mangi… kupować czy nie kupować? Polskie wydawnictwa mangowe często są krytykowane i mieszane z błotem, dostają obraźliwe maile, a na forach wciąż toczone są bitwy fanów na temat jakości mang wydawanych w Polsce.
Patrząc na tą batalię rodzi się pytanie – czy kupować POLSKIE wydania?
Akatsuki no Yona

Najczęstszymi zarzutami są:

1. Dlaczego ten tytuł, a nie XYZ? Co za chłam!
Czytając komentarze na fb, stronach czy asku, pod postami z ogłoszeniami nowych tytułów najczęściej widzę właśnie to pytanie.
A ja zapytam – czemu nie? Jest wiele czynników sprawiających, że wydawnictwo wybiera dany tytuł – należy pamiętać, że to jest biznes, musi im się to opłacać. Nikt nie wyda mangi, która ma duże prawdopodobieństwo niepowodzenia, zwłaszcza, gdy prawa do danego tytułu są zbyt drogie. Warto jednak pisać do wydawnictw co nas interesuje, kto wie, może uznają, że tytuł wart jest wydania? Można jednak to robić kulturalnie, bez wyzwisk.


2. Czemu tłumaczycie tytuł? Powinniście zostawić w oryginale!
Z reguły tytuły po Japońsku tłumaczone są na polski, chyba, że są to nazwy własne (Magi) lub imiona (Naruto),  tytuły angielskie również pozostają po angielsku (Death Note). Wybaczcie, ale nie wyobrażam sobie iść do empiku i poprosić o „Watashi ga Motete Dousunda” – prawdopodobnie ekspedientka nie będzie wiedziała o co chodzi… ja sama mam często problem z zapamiętaniem całego japońskiego tytułu, który jest dłuższy niż dwa wyrazy, dlatego moim zdaniem normalne jest tłumaczenie. Czasem jednak spotyka się podtytuły po japońsku.
Ścieżki Młodości

3. Znowu opóźnienia? Czy wy kiedykolwiek będziecie się trzymać terminów?

Wydanie mangi składa się na wiele czynników. Uzyskanie materiałów, tłumaczenie, korekta, edycja, akceptacja ze strony japońskiej, drukowanie, transport, rozsyłanie. Wystarczy, że jeden z wymienionych przeze mnie punktów będzie miał lekki poślizg i cała praca ma potem opóźnienia… Tak, wiem, jest to wkurzające… ale podczas czekania, można poczytać coś innego…
Dragon Ball

4. Cenzura? Na co to komu?
Majtki, intymne części ciała, cycki – często są zasłaniane podczas edycji. Może kiedyś  nie będzie to konieczne, na razie aby ominąć nieprzyjemności, które spotkały J.P.F po słynnej interwencji Super Niani i TVN’u oraz aby uniknąć prawnych nieprzyjemności edytorzy interweniują w oryginalne rysunki. Dopóki wygląda to estetycznie, nie przeszkadza mi to… nie czuję potrzeby oglądania majtek małej dziewczynki…

5. W ogóle nie umiecie tłumaczyć!
To chyba najczęstszy zarzut. Wierzę, że za tłumaczenie mang biorą się osoby na tyle kompetentne, żeby przekazać mi co autor mangi miał na myśli. Nie znam japońskiego, nie mam też chęci by się tego uczyć. Należy jednak pamiętać, że każdy kto będzie tłumaczył ma inny styl pisania, dając grupie ludzi tekst po Japońsku usłyszymy za każdym razem nieco inne tłumaczenie, ale z tym samym znaczeniem. Takie są uroki przekładania z innych języków. Często też słysząc coś każdy zinterpretuje to po swojemu.

Innym zarzutem tłumaczenia są sufiksy i onomatopeje.
Boku no Hero Academia
Jestem zwolenniczką sufików (-chan, -kun), ponieważ bardzo często pokazują stopień relacji, charakter  znajomości, a czasem nawet czy ktoś jest na kogoś zły (np. nie dodając do imienia zwrotu grzecznościowego, którego używa zazwyczaj), moim zdaniem wystarczyłyby przypisy. W przypadku kiedy ktoś zaczyna swoją przygodę z mangą przeczyta parę razy ten przypis i zapamięta, osoby znające je po prostu by ominęły je wzrokiem.
Tłumaczenia onomatopei – mam mieszane uczucia. Czasem w oryginale tworzą małe dzieła sztuki, a jednak te małe „chlip” czy „kap” miło żeby były tłumaczone. Niestety w polskich wydaniach onomatopeje są pisane niezbyt ciekawymi czcionkami, przypominają mi czcionki z WordArt przez co często psują wygląd kadru.




Atak Tytanów

Nazwy własne, które zakorzeniły się w głowach i sercach fanów też moim zdaniem raczej nie powinny być tłumaczone (np. Bankai) jednak rozumiem postawę wydawców – chcą zachować spójność. Wszystko co jest po japońsku jest tłumaczone. Skoro Japończyk czyta w swoim języku „Kwiat wiśni” czemu my mamy go czytać inaczej?

Pocałuj jego, kolego
Bardzo często mamy też do czynienia ze "spolszczeniami"… W Polskich wydaniach spotykamy osoby, które jeżdżą jak Kubica, albo mają cycki jak Brodka – wątpię, żeby w oryginale zostały użyte te nazwiska… mi to nie przeszkadza. Nie muszę szukać w Internecie kim był Tomohisa Yamashita, skoro można wykorzystać nazwisko polskiego aktora, którego zna każdy…

No i największy zarzut:
6. Czemu wybraliście ten tytuł? Przez was teraz znikną polskie skany z Internetu!
Skoro lubisz dany tytuł na tyle, że regularnie go czytasz, to czy naprawdę szkoda Ci tych dwudziestu złotych na kupienie go? To może jednak ten tytuł, aż tak Ci się nie podoba? Czy nie jest miło postawić na półce tomik mangi, która skradła Ci serce? 
Będę szczera – sama też to kiedyś przechodziłam (z 10 lat temu to chyba było). To były moje początki z anime, nie wiedziałam, że w Polsce są wydawnictwa mangowe, zaczęłam czytać skany na Internecie i jeden z czytanych przeze mnie tytułów został wydany w Polsce. Czarna była moja rozpacz… dziś tytuł ten stoi w komplecie na półce obok innych mang, Z perspektywy czasu, wstyd mi, że źle myślałam o Polskim wydawnictwie mangowym (celowo nie wspominam nazwy :P), Teraz kiedy tylko chcę - mogę sięgnąć po tomik i cieszyć się lekturą. Ogólnie jestem zwolenniczką namacalnych książek/mang – czytanie ich sprawia mi o wiele większą przyjemność niż e-booki i skany.

porównanie Ścieżek Młodości
Warto też wspomnieć o plusach polskich wydań. Jednym z największych jest cena… ściągając mangę w języku angielskim/niemieckim/japońskich etc. Często narażamy się na duże koszty (w tym koszty wysyłki).
Jednak dla mnie największym atutem jest jakość. Dobry papier, obwoluty zabezpieczające mangi przed zniszczeniem, biały papier o dobrej gramaturze.

Pytanie więc: kto ma rację?
Oczywiście każdy – człowiek ma prawo do własnego zdania, to co jednym się podoba innym nie musi. Ja osobiście chętnie kupuję polskie wydania i czytanie ich sprawia mi przyjemność. Liczę się z tym, że są ludzie, którzy nie znoszą Japońskich komiksów na rodzimym rynku i to też jest dobrze... Nikt nie zmusza do kupna, można kupić równie dobrze tomiki z zagranicy lub szukać skanów. Należy jednak pamiętać, że szacunek do innych ludzi jest bardzo ważny. 

W powyższej notce chciałam tylko napisać jak ja to widzę. 



Podsumowanie miesiąca:
W styczniu nie kupowałam jakość szczególnie mang, zbieram je na większe zamówienie, więc dotarł do mnie tylko Inspektor Akane Tsunemori 5 (Waneko) oraz Twoje imię (studio JG).



Polecajki:

Podsumowanie Gonciarza – w 6 minut streścił cały rok… szacun ;).

 – Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się co Japonka robi z koleżankami w Japonii, to w TYM FILMIE znajdziecie odpowiedź. Koniecznie włączcie napisy.

 - animeholik zrobił przegląd informacji ze świata anime.

 - Darya z Lemurilla stworzyła listę swoich ulubionych mang josei.

a na koniec:

śnieżny Totoro.

Pozdrawiam serdecznie,
Nena.