W sumie długo nie było wiadomo czy pojedziemy z MK, czy nie
pojedziemy… no i pojechałyśmy. O czym mówię? O XmasConie w Krakowie oczywiście.
Zapraszam do przeczytania relacji z konwentu.
Dawno, dawno temu raz w roku, w okresie mikołajkowym
organizowany był konwent B-XmassCon koordynowany przez grupę B-Team. Dziś
tradycję kontynuuje FunCube. To drugi konwent tej grupy, pierwszym był Ryucon
(niestety nie byłam, ale słyszałam plotki, że był dużym sukcesem). Z racji
okresu konwencja konwentu była mikołajkowo-świąteczna. Tylko śniegu coś nie
było, niestety.
Na konwent jak zawsze dotarłyśmy z godzinnym opóźnieniem,
żeby ominąć kolejki i tu pierwsza niespodzianka – długa kolejka… poruszała się
powoli i wtedy jednak uznałam, że śnieg nie byłby zbyt mile widziany.
Po dotarciu do holu budynku szkoły dostałyśmy wyprawkę konwentowicza, czyli identyfikator, informator i oczywiście opaskę na rękę. Informator
jest prześliczny, a zwłaszcza pluszowy reniferek na okładce. Świetnym pomysłem
było dołączenie do informatora „niezbędnika konwentowicza” w którym była mapka
i tabelka z atrakcjami.
Jak na każdym konwencie było pełno wystawców. Mangi, poduszki,
koszulki, kubeczki, maskotki, figurki itd. itp. nie wiedziałam, gdzie oczy
skierować. Duże wrażenie wywarły na mnie miecze i katany wśród których były
repliki broni z anime oraz figurki, zdecydowanie to stoisko mi się bardzo
spodobało, niestety nic na nim nie kupiłam…
Najróżniejsze cosplaye chodzące po korytarzach były świetne,
ale mnie najbardziej zachwyciła Juvia, Yona i jej smoki (wliczając w to czarnego
smoka: Haka oczywiście) oraz vocaloidowa para – Snow Miku i Snow Kaito –
wyglądali cudowanie!
Poza wystawcami ważnym punktem było jedzenie. Wszystko w
jednym miejscu, no i duży wybór od dużych zapiekanek i hamburgerów dla wygłodniałych
konwentowiczów, po japońskie przysmaki typu onigiri, taiyaki oraz oczywiście
sushi. Wraz z MK postanowiłyśmy zamówić u Hidamari SUSHI zestaw i… pycha!
Świeże, dobrze zrobione, duże rolki sushi były bardzo syte i zdecydowanie się
najadłyśmy. Fajnie, że na terenie szkoły znajdował się automat z kawą (nie
zbożową!), dzięki temu MK mogła zaspokoić swój głód kofeinowy, a ja mogłam
podelektować się gorącą czekoladą.
Pora przejść do paneli. Tak jak ostatnio nie będę opisywać
wszystkich paneli na których byłam, a jedynie te najbardziej charakterystyczne
dla mnie.
Tłumaczenie One Punch Man – bardzo lubię panele z
tłumaczami, a pana Dybały szczególnie. Można się dowiedzieć jak wygląda
tworzenie mangi od kuchni, co sprawiło tłumaczom problem, a czasem opowiadają
też śmieszne anegdotki tłumaczeniowo-wydawnicze. Już sam fakt, że pan Dybała
przebrał się za głównego bohatera mangi był cudowny, a gdy opowiadał proces
tłumaczenia (dlaczego tak, a nie inaczej) to mimo, iż nie oglądam/czytam One
Punch Man’a to się dobrze bawiłam.
Powiedz: Kocham Cię – panel dyskusyjny, gdzie można było
porozmawiać o romantycznych anime. Większość tytułów co prawda znałam, ale miło
było je sobie przypomnieć. Podobało mi się też, że prowadząca puszczała
openingi podczas opowiadania o danym anime.
Postanowiłyśmy z MK spróbować swoich sił w konkursie
Screenówka komediowo-romantyczna. Nie wygrałyśmy… choć nie było też całkowitej
kompromitacji. Zero punktów nie było. Do naszej skromnej dwuosobowej drużyny przyłączyły
się dwie dziewczyny (drużyny musiały być czteroosobowe) i nawet to nam niestety
nie pomogło… Do następnej screenówki musimy chyba poszukać jakiś chłopaków do
wspópracy… Ja kojarząca sporo tytułów shojo, komedie i trochę starszych anime (rzadko oglądam
on-goingi), MK lubiąca shoneny i też starsze tytuły lecz znająca też nowe serie… więc do drużyny przydałby
się też ktoś od ecchi i haremówek z ostatnich lat. Więc trzeba będzie
przygotować na następny konwent karteczkę z napisem „poszukujemy panów lubących
ecchi”… ciekawe czy ktoś się zgłosi...
Wszystko ładnie-pięknie, ale nie ma rzeczy idealnych. Tak też było tym razem. Jedynym minusem była ochrona. Panowie zachowywali się, jakby byli w szkole za karę...
Małą wpadką był alarm, który się włączał i można było przez chwilę ogłuchnąć...
Poza tym dłuuuugo nie było informacji o atrakcjach, z tego co widziałam w komentarzach cosplayerzy także bardzo późno dostali odpowiedź... - młody zespół organizatorski, więc można to wybaczyć, liczę, że się wyrobią w przyszłości.
No dobra, koniec pisania… pora na zdjęcia! Konwent plus
wyłowione gadżeciki.
Identyfikator i informator
Wrota kierujące na stołówkę ;)
Pyszny zestaw sushi <mniam>
Jeden z korytarzy ze stoiskami
Tym razem tylko jedna manga, ale za to z autografem tłumacza ;) [dedykację rozmazałam]
Duża podkładka pod myszkę (dla porównania standardowa podkładka z Lulu - przepraszam, że do góry nogami...)
Przywieszka Kise
Figurki z Haikyuu - Hinata mój, a Tobio jest MK
Prezent od MK <3 - film na dvd "Księżniczka Mononoke" (mój ulubiony film Ghibli ;) dziękuję ;*)
Podsumowując… konwent udany! Łowy także jak najbardziej oceniam jako udane :).