"Czasem kiedy masz wszystkiego dość... spoglądasz w gwiazdy... i one zawsze tam są..."
Mushishi

21 grudnia 2015

W poszukiwaniu japońskich smaków - Sushi Kushi

Niezbyt często odwiedzam knajpy serwujące jedzenie w stylu japońskim, ale była dobra okazja, więc z MK wybrałyśmy się do Sushi Kushi. Nasz cel: ramen.

Już kiedyś próbowałyśmy tej zupy w Krakowie i nam bardzo posmakowała. Ciekawe byłyśmy czy i tym razem przypadnie nam do gustu.

Po dotarciu na miejsce i małych poszukiwaniach (troszkę ukryty był ten lokal) miałam mieszane uczucia. Z zewnątrz nie wyglądał zachęcająco, ale nie można oceniać książki po okładce, więc weszłyśmy do środka i tu było miłe zaskoczenie. Wystrój jak najbardziej na plus. Przytulnie, fajny bar i w ogóle przyjemnie było... tylko coś pusto… W całym lokalu byłyśmy same, potem przyszła jakaś para, ale tłumu nie było.

Tak jak zaplanowałyśmy zamówiłyśmy ramen, a do tego dość spory zestaw sushi (bardzo korzystna promocja była). Wtedy poczułam, że pustka w lokalu była troszkę dziwna… w pewnym momencie mimo iż para siedziała po drugiej stronie lokalu mogłyśmy usłyszeć co mówią… no, ale nie ważne…

Gdy w końcu dotarło zamówienie byłam w lekkim szoku… porcja ramen była bardzo duża, czego się w ogóle nie spodziewałam. Ilość przekładała się także na smak, może i w Krakowie było troszkę lepiej (w końcu gotował tam rodowity Japończyk), ale z czystym sumieniem mogę polecić tamtejsze ramen.

Sushi także było smaczne. Było go dużo i prezentowało się fajnie. Szkoda tylko, że ryż nie był gotowany niedługo przed podaniem, co odbiło się troszeczkę na jego jakości. Ale pomijając ten drobiazg, było naprawdę dobrze.



Ramen

Sushi

Obraz :P


W Sushi Kushi znalazłam japońskie smaki. Jestem zadowolona z wypadu do tej knajpki i mam nadzieję jeszcze kiedyś tam wpaść.

10 grudnia 2015

Relacja z konwentu - XmasCon 2015

W sumie długo nie było wiadomo czy pojedziemy z MK, czy nie pojedziemy… no i pojechałyśmy. O czym mówię? O XmasConie w Krakowie oczywiście.

Zapraszam do przeczytania relacji z konwentu.

Dawno, dawno temu raz w roku, w okresie mikołajkowym organizowany był konwent B-XmassCon koordynowany przez grupę B-Team. Dziś tradycję kontynuuje FunCube. To drugi konwent tej grupy, pierwszym był Ryucon (niestety nie byłam, ale słyszałam plotki, że był dużym sukcesem). Z racji okresu konwencja konwentu była mikołajkowo-świąteczna. Tylko śniegu coś nie było, niestety.


Na konwent jak zawsze dotarłyśmy z godzinnym opóźnieniem, żeby ominąć kolejki i tu pierwsza niespodzianka – długa kolejka… poruszała się powoli i wtedy jednak uznałam, że śnieg nie byłby zbyt mile widziany.

Po dotarciu do holu budynku szkoły dostałyśmy wyprawkę konwentowicza, czyli identyfikator, informator i oczywiście opaskę na rękę. Informator jest prześliczny, a zwłaszcza pluszowy reniferek na okładce. Świetnym pomysłem było dołączenie do informatora „niezbędnika konwentowicza” w którym była mapka i tabelka z atrakcjami.
Jak na każdym konwencie było pełno wystawców. Mangi, poduszki, koszulki, kubeczki, maskotki, figurki itd. itp. nie wiedziałam, gdzie oczy skierować. Duże wrażenie wywarły na mnie miecze i katany wśród których były repliki broni z anime oraz figurki, zdecydowanie to stoisko mi się bardzo spodobało, niestety nic na nim nie kupiłam…

Najróżniejsze cosplaye chodzące po korytarzach były świetne, ale mnie najbardziej zachwyciła Juvia, Yona i jej smoki (wliczając w to czarnego smoka: Haka oczywiście) oraz vocaloidowa para – Snow Miku i Snow Kaito – wyglądali cudowanie!

Poza wystawcami ważnym punktem było jedzenie. Wszystko w jednym miejscu, no i duży wybór od dużych zapiekanek i hamburgerów dla wygłodniałych konwentowiczów, po japońskie przysmaki typu onigiri, taiyaki oraz oczywiście sushi. Wraz z MK postanowiłyśmy zamówić u Hidamari SUSHI zestaw i… pycha! Świeże, dobrze zrobione, duże rolki sushi były bardzo syte i zdecydowanie się najadłyśmy. Fajnie, że na terenie szkoły znajdował się automat z kawą (nie zbożową!), dzięki temu MK mogła zaspokoić swój głód kofeinowy, a ja mogłam podelektować się gorącą czekoladą.

Pora przejść do paneli. Tak jak ostatnio nie będę opisywać wszystkich paneli na których byłam, a jedynie te najbardziej charakterystyczne dla mnie.

Tłumaczenie One Punch Man – bardzo lubię panele z tłumaczami, a pana Dybały szczególnie. Można się dowiedzieć jak wygląda tworzenie mangi od kuchni, co sprawiło tłumaczom problem, a czasem opowiadają też śmieszne anegdotki tłumaczeniowo-wydawnicze. Już sam fakt, że pan Dybała przebrał się za głównego bohatera mangi był cudowny, a gdy opowiadał proces tłumaczenia (dlaczego tak, a nie inaczej) to mimo, iż nie oglądam/czytam One Punch Man’a to się dobrze bawiłam.

Powiedz: Kocham Cię – panel dyskusyjny, gdzie można było porozmawiać o romantycznych anime. Większość tytułów co prawda znałam, ale miło było je sobie przypomnieć. Podobało mi się też, że prowadząca puszczała openingi podczas opowiadania o danym anime.

Postanowiłyśmy z MK spróbować swoich sił w konkursie Screenówka komediowo-romantyczna. Nie wygrałyśmy… choć nie było też całkowitej kompromitacji. Zero punktów nie było. Do naszej skromnej dwuosobowej drużyny przyłączyły się dwie dziewczyny (drużyny musiały być czteroosobowe) i nawet to nam niestety nie pomogło… Do następnej screenówki musimy chyba poszukać jakiś chłopaków do wspópracy… Ja kojarząca sporo tytułów shojo, komedie i trochę starszych anime (rzadko oglądam on-goingi), MK lubiąca shoneny i też starsze tytuły lecz znająca też nowe serie… więc do drużyny przydałby się też ktoś od ecchi i haremówek z ostatnich lat. Więc trzeba będzie przygotować na następny konwent karteczkę z napisem „poszukujemy panów lubących ecchi”… ciekawe czy ktoś się zgłosi...

Wszystko ładnie-pięknie, ale nie ma rzeczy idealnych. Tak też było tym razem. Jedynym minusem była ochrona. Panowie zachowywali się, jakby byli w szkole za karę...
Małą wpadką był alarm, który się włączał i można było przez chwilę ogłuchnąć...
Poza tym dłuuuugo nie było informacji o atrakcjach, z tego co widziałam w komentarzach cosplayerzy także bardzo późno dostali odpowiedź... - młody zespół organizatorski, więc można to wybaczyć, liczę, że się wyrobią w przyszłości.


No dobra, koniec pisania… pora na zdjęcia! Konwent plus wyłowione gadżeciki.

Identyfikator i informator

Wrota kierujące na stołówkę ;)
Pyszny zestaw sushi <mniam>

Jeden z korytarzy ze stoiskami

Tym razem tylko jedna manga, ale za to z autografem tłumacza ;) [dedykację rozmazałam]

Duża podkładka pod myszkę (dla porównania standardowa podkładka z Lulu - przepraszam, że do góry nogami...)

Przywieszka Kise
Figurki z Haikyuu - Hinata mój, a Tobio jest MK

Prezent od MK <3 - film na dvd "Księżniczka Mononoke" (mój ulubiony film Ghibli ;) dziękuję ;*)



Podsumowując… konwent udany! Łowy także jak najbardziej oceniam jako udane :).