![]() |
Logo OE |
Jestem z Mazowsza, ale na studia wyjechałam na Śląsk, a
dokładniej do Gliwic. Bardzo miło wspominam tamten czas. Mieszkałam wtedy w
akademiku. Każdy mieszkaniec akademików z Łużyckiej na pewno kojarzy Orient Ekspres.
Za czasów mojego studiowania była to malutka knajpka z pysznym jedzeniem,
darmową herbatką, przemiłą obsługą, a do tego dania były bardzo duże i
niedrogie, czyli idealne rozwiązanie dla każdego studenta - najeść się do syta
za niewielkie pieniądze. Coś się jednak zmieniło... ale o tym później. Byłam
regularnym gościem w Orient Ekspres (choć przez to, że lokal był na prawdę mały
zawsze brałam dania na wynos... w końcu akademik miałam 2 minuty drogi od
Orientu). To właśnie tam pierwszy raz miałam okazję spróbować między innymi
humusu, shoarmy i falafeli. Na samą myśl ślinka mi cieknie.
Ostatnio postanowiłam odwiedzić MK, a że byłam w Gliwicach
nie mogłam oprzeć się pokusie, żeby nie zajrzeć do Orient Ekspresu.
![]() |
Nowe wnętrze |
Moim pierwszym zdziwieniem było to, że lokal przeniesiono (z
tego co wyczytałam w internecie, to w lutym), na szczęście niezbyt daleko, bo
jedynie ulicę dalej. Zdecydowanie wyszło im to na dobre. Małą klitkę w której
mieściło się około 8-10 klientów, którzy mogli coś zjeść na długim stole pod
ścianą, zamienili na duży lokal, gdzie mieszczą się prawdziwe stoły. W końcu można się rozsiąść i delektować zamówionymi daniami. Czuć ten
przyjemny orientalny klimat, a dzięki temu, że kuchnia jest otwarta, wszędzie
unosi się zapach jedzenia.
Obsługa jak zawsze miła, przybyło kelnerek, które były
bardzo uprzejme i pomocne. Darmowa herbatka lub kawka wciąż jest miłym
akcentem.
![]() |
Woonton z makaronem i wołowiną |
Z MK wzięłyśmy na wynos danie z woka z sosem WonTon, który
zdecydowanie polecam każdemu - szczególnie z ryżem lub makaronem ryżowym.
To jest jedna z tych knajp, których pracownicy wkładają
serce w to co robią. Pyszne jedzenie pozwala przenieść się choć na chwilkę do
dalekich krajów wschodnich. To jedna z tych restauracji, które trzeba
odwiedzić.